Zwykli ludzie radzą sobie lepiej niż władza, na którą trudno liczyć, chociaż wprowadziła środki kojarzone ze stanem wyjątkowym, tyle że bez użycia tej nazwy. Już teraz warto myśleć nad wychodzeniem z kryzysu, spowodowanego epidemią koronawirusa, który w Polsce obnażył słabości nie tylko opieki zdrowotnej.    

Nawet w wojnie z terroryzmem po atakach na World Trade Center we wrześniu 2001, mimo że w niej uczestniczyliśmy, nie byliśmy tak bardzo poszkodowani jak inne kraje,  bo do zamachów nie dochodziło w Polsce, chociaż nasi rodacy stali się ich ofiarami za granicą (w Nowym Jorku, Londynie, Madrycie czy Marsylii). Teraz globalne zagrożenie pandemią koronawirusa dotyka nas bez żadnej taryfy ulgowej.          

Powszechne, wspólne dla nas i zagranicy, okazuje się również rozczarowanie postawą polityków, nie tylko decydentów, bo gabinety cieni też nie zgłaszają rewelacyjnych propozycji. Za walkę z koronawirusem odpowiadają jednak rządzący. W Wielkiej Brytanii premier Boris Johnson najpierw długo wstrzymywał się ze stanowczymi działaniami. Teraz na Wyspach zapowiada się przymusową izolację osób po 70 roku życia, którym jedzenie dowozić ma Uber – co pokazuje, że władzy mniej zależy na seniorach, bardziej na kontraktach i środkach na następne wybory. Nie jest to w świecie postawa odosobniona.     

– Nasi liderzy i instytucje zawodzą, dlatego musimy działać niezależnie od ich decyzji – wskazuje guru demokratów Yascha Mounk, amerykański politolog pochodzący z Polski. Złości go permanentne porównywanie koronawirusa do zwykłej grypy i dyżurne uspokajanie opinii publicznej przez polityków. Fakty „tworzą raczej moralny nakaz zapobieżenia dziesiątkom niepotrzebnych śmierci poprzez radykalną zmianę naszych zachowań” [1].  

W Polsce radykalna zmiana objawia się odrodzeniem pomocy sąsiedzkiej, znanej jeszcze ze stanu wojennego i innych, niezliczonych kryzysów PRL. Nawet w najsilniej pewnie zatomizowanym warszawskim Śródmieściu powszechne stają się inicjatywy pomocy osobom samotnym i starszym począwszy od najprostszej jej formy – zrobienia zakupów dla tych, którzy boją się lub nie powinni wychodzić z domu. 

Gorzej prezentują się instytucjonalne formy pomocy, zwłaszcza gdy rządzi nimi polityka i logika zbliżających się wyborów prezydenckich. Obserwatorzy zauważają, że wizyta Andrzeja Dudy w szpitalu w Garwolinie zapewne bardziej przeszkodziła tamtejszym ratownikom w ich pracy niż pomogła. 

Władza, z jednej strony wprowadzając ograniczenia, równoznaczne ze stanem wyjątkowym i tym samym żądając wyrzeczeń od innych – sama nie porzuca wszechobecnej od 5 lat natrętnie marketingowej tendencji. Gdy Duda odwiedził szpital w Garwolinie, witał go tam dyrektor, będący od lat radnym PiS. Z kolei w Łomży szumnie reklamowany przez decydentów zamiar przekształcenia szpitala w zakaźny gwałtownie skrytykowała pracująca tam jako kierowniczka była posłanka PiS Bernadeta Krynicka, zdaniem której jest on do tej operacji nieprzygotowany, brakuje wszystkiego, a po wygaśnięciu epidemii mieszkańcy mogą za sprawą obecnych działań zostać pozbawieni zwyczajnej opieki lekarskiej.

Ministrowi zdrowia Łukaszowi Szumowskiemu ufa 41% Polaków, tylko prezydent może pochwalić się większym zaufaniem opinii publicznej [2]. Ale z badań wynika, że chociaż Duda uznawany jest za najlepszego przywódcę do walki z epidemią – to na drugim miejscu znalazł się Władysław Kosiniak-Kamysz, lekarz z wykształcenia [3]. Jeśli podobny kształt przybierze poparcie w wyborach prezydenckich i dojdzie w nich do drugiej tury głosowania to Duda ją przegra, bo prezes PSL ma lepsze możliwości pozyskiwania nowych zwolenników. I cały spektakl w Garwolinie na nic..

Trzycyfrowa już liczba zachorowań i kilka ofiar śmiertelnych pokazuje, z jak poważnym zagrożeniem mamy do czynienia. Ale skutki medyczne stanowią część problemu. Dotkliwe okażą się następstwa zatrzymania działań całych branż gospodarki (turystyka czy gastronomia), absencji w pracy matek zmuszonych zająć się dziećmi wobec zamknięcia szkół, wreszcie opóźnień w sądach i w spłacie kredytów przez tych, którzy z powodu ograniczeń stracili źródło utrzymania. Lista społecznych problemów, i tak nawarstwiących się przez 5 lat rządów PiS, stawiających na głośne rozdawanie obywatelom w postaci świadczeń pieniędzy wcześniej odebranych im w formie podatków i danin – znacznie się wydłuża.   

Nie wiemy, jak nas zmieni epidemia – ale wraz z odbudową więzi międzyludzkich, które wydawały się już zerwane za sprawą cechującego trzy dekady transformacji odwrotu od postaw solidarnościowych na rzecz rywalizacyjnych, ujawnione też zostały liczne słabości. Pauperyzacja służby zdrowia to tylko jedna z nich. Gdy brak masek i sprzętu, a podejmowane w Warszawie decyzje niosą za sobą fatalne skutki w Łomży, cała Polska przekonuje się, że rację mieli protestujący lekarze, pielęgniarki i ratownicy.                      

Za sprawą mądrości zbiorowej Polaków i ich odporności na przeciwieństwa losu, którą wcześniej wykazali się przy kolejnych załamaniach gospodarki  socjalizmu i już po jego upadku, w trakcie klęsk żywiołowych (powódź tysiąclecia) uniknęliśmy paniki. Dojrzałe reakcje rodaków sprawiły, że mamy do czynienia z kryzysem, ale nie katastrofą. Nie za sprawą przywódców. Bohaterstwem wykazali się lekarze, ratownicy i pielęgniarki a nie wojewodowie i inni urzędnicy (pamiętamy kompromitujące wypowiedzi szefowej Sanepidu ze Słubic).  Już teraz, gdy walka z epidemią trwa – warto zastanawiać się, jak odbudować to co zniszczyła i jak skorygować słabości, które ujawniła.  

W czasach innej, nazistowskiej zarazy, wybitny niemiecki ekonomista Ludwik Erhard, gdy fronty znajdowały się jeszcze daleko od granic III Rzeszy, wbrew kategorycznemu zakazowi obwarowanemu groźbą kary śmierci za defetyzm, pracował nad planami odbudowy niemieckiej gospodarki już po przegranej wojnie. Przydały się, gdy został jej sternikiem i przyczyniły do cudu gospodarczego w powojennej Bundesrepublice.

[1] Yascha Mounk. Koronawirus. Nie ma czasu do stracenia. Kulturaliberalna.pl z 15 marca 2020
[2] sondaż IBRIS dla Onetu z 13 marca 2020
[3] sondaż IBSP dla Wirtualnej Polski, marzec 2020

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 4.6 / 5. ilość głosów 9

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here