Zastanawiając się, jak zbudowane jest polskie państwo, w poprzedniej części opisałem, jak wygląda struktura państwa, i przedstawiłem podstaw element strukturalny – “równoważenie się władz”, czyli “checks & balances”. Wiedząc już, jak poszatkowana jest struktura państwowa, przyjrzyjmy się węzłowej instytucji, kluczowemu elementowi tej konstrukcji, który broni narzuconych struktur ustrojowych przed wolą suwerena.
To nie jest zwykła „demokracja”, czyli władza ludu, ale „liberalna demokracja”. To nie tylko wybory, wola obywateli, ale przede wszystkim: rządy prawa, prawa człowieka, gospodarka rynkowa i … wiele innych…
Trybunał Konstytucyjny
Konflikt który rozgorzał w końcu 2015 roku był fundamentalny, ponieważ to właśnie Trybunał Konstytucyjny jest najwyższym strażnikiem ustrojowym. Zasady i instytucje przyjęte na początku nowej państwowości chronione są właśnie przez instytucję, która łamie trójpodział władzy, nie będąc ani władzą ustawodawczą, ani sądowniczą, będąc też władzą, od której decyzji nie ma odwołania, choć konstytucyjnie od wszystkich wyroków przysługuje zażalenie.
Jak widać jest to najważniejsza władza ustawodawcza – Trzecia i Najwyższa Izba. Takiej instytucji w USA czy w wielu krajach zachodniej Europy po prostu nie ma (w Wielkiej Brytanii nie ma nawet konstytucji). Ale na Węgrzech i w Polsce Trybunał jest strażnikiem demokracji, którego kompetencje stoją wyżej od uprawnień suwerena i jego wybieranych przedstawicieli.
Członkowie Trybunału należą do elit prawniczych, które odgrywają podstawową rolę w zmienianiu wartości według liberalnego modelu. Podobnie jak w USA, gdzie znieśli zakaz aborcji czy narzucili związki partnerskie, tak i w krajach zależnych od Zachodu narzucają zestaw reguł nie tylko obyczajowych, ale także ustrojowych czy gospodarczych. Na dodatek są tak wybierani, że skład jest wynikiem decyzji partyjnych, składa się z różnych opcji politycznych, ale odchodząca ekipa partyjna pozostawia następcom skład Trybunału zdominowany przez swoich zwolenników, więc gotowy do paraliżowania działań następców. Jeśli ci odważyliby się walczyć o swoje interesy wbrew więzom “państwa prawa”.
To władza nie odpowiadająca przed nikim, dobrze uposażona, nietykalna – poza wszelką krytyką i chroniona immunitetem, którego nikt nie waży się osłabiać (w odróżnieniu od immunitetu wybieranych demokratycznie przedstawicieli narodu). Na dodatek zabezpieczona przed zrozumieniem problemów zwykłych ludzi przez wysokie emerytury. Ma strzec ustroju takiego, jakim go wprowadzono i jakim go konstruują ponadnarodowe gremia w rodzaju Komisji Weneckiej. I dopuszczać tylko zmiany, które tej „Izbie Najwyższej” odpowiadają, to znaczy mieszczą się w ramach konstrukcji ustrojowej liberalnej demokracji. Wola narodu nie ma tutaj znaczenia, gdyż blokuje ją władza sędziów, którzy nie kierują się dobrem społeczeństwa czy państwa, ale „ideałami demokracji” i zasadami “państwa prawa”.
Dodatkowo Trybunał Konstytucyjny ze swej natury stoi na straży legalizmu, więc jeśli państwo w sytuacji osłabienia (jak po upadku ustroju komunistycznego) da sobie narzucić niekorzystne dla siebie reguły, to niestety taka instytucja broni tego złego porządku. I to jest charakterystyczne dla krajów środkowej Europy, w których ustrój konstruowano w chwili ich upadku i przy braku doświadczenia nowych elit władzy.
Trybunał jest istotnym hamulcem przy próbie naprawienia złych zasad ustrojowych, ale także konkretnych regulacji prawnych, podatkowych czy też gospodarczych. Doświadczył tego rząd węgierskiego Fideszu, gdy przez pierwsze 3 lata Trybunał odrzucał wiele ustrojowych reform, blokując zmiany niekorzystnego dla Węgier prawa. Blokował także zmiany konstytucji, gdyż mieliśmy tam do czynienia z wyjątkowo źle zbudowanymi kompetencjami tej instytucji, której przyznano zbyt dużo uprawnień jak np. możliwości uchylania wyroków zwykłych sądów, czy rozpatrywania każdej skargi, złożonej przeciwko przepisom prawnym czy decyzjom władz (zasada „actio popularis”). Dlatego odegrała ona wyjątkowo konfliktową rolę przy wyprowadzaniu prawa, zrywającego z niekorzystnymi dla kraju regułami. W Polsce rola Trybunału jest znacznie lepiej wbudowana w system, a konflikt między władzą ustawodawczą, wykonawczą a Trybunałem dotyczy spraw o znacznie niższej randze i w nieporównywalnie mniejszym zakresie.
Jednak takie uprawnienia nie służą państwu, które chce rozwijać się uwzględniając bardziej własne interesy niż wartości demokracji. Jedyną drogą do naprawienia tej złej konstrukcji jest obsadzenie Trybunału własnymi ludźmi przez wybranych w demokratycznych wyborach polityków. W ten sposób następuje zintegrowanie go w struktury państwa i rodzi się szansa, że zmiany, które nie podobają się liberalnym elitom Zachodu i ich lokalnym przedstawicielom, będą mogły być realizowane. Taką próbę podjęło Prawo i Sprawiedliwość i była to jedyna udana reforma państwa, jakiej tej formacji udało się dokonać w ostatniej kadencji. Taka próba zmian w krajach słabych i podległych wpływowi silniejszych sąsiadów czy instytucji ponadnarodowych zostaje jednak natychmiast okrzyczana jako “niszczenie państwa prawa” i “śmierć demokracji”.
Twoim zdaniem…
[democracy id=”106″]
O kolejnych instytucjach tego systemu ustrojowego:
Bank Centralny nie jest od dbania o gospodarkę
Artykuł 227 Konstytucji mówi, że “Narodowy Bank Polski odpowiada za wartość polskiego pieniądza”. A co z gospodarką? Konstytucja nie mówi nic, więc bank z nazwy „narodowy” nie odpowiada za stan gospodarki narodowej.
NGO, społeczeństwo wcale nie obywatelskie
Społeczeństwo ani ich nie tworzy, ani nie finansuje. To instytucje z ogromnymi budżetami, finansowanymi przez Unię Europejską, rządy (często obce), instytucje publiczne, prywatne, korporacje, bardzo bogatych ludzi, a także przez… obce wywiady.
Musimy opisać ten nasz ustrój. Przyjrzeć się, jak funkcjonuje, gdzie ogranicza rozwój, czy służy polskim interesom. Na ile jesteśmy suwerenni w jego stanowieniu i gdzie są autorzy tej konstrukcji zwanej “ustrojem postkomunistycznym”.
Czytaj inne teksty Autora:
Agentowa i ochroniarz najlepszymi zarządcami jak patron sutenerów w NIK
.
To są argumenty z magla, niestety.
Ja analizuję instytucje, przyglądam się, jakim celom służą i jak to skutkuje dla Polski. Proponuję przejść na ten ciut wyższy poziom. 🙂
Jest prawdą, że TK jest w wyjątkowej pozycji i prawie poza kontrolą. Masz tutaj rację, ale to tylko jedna strona medalu.
Po pierwsze nie jesteśmy wyjątkiem w ustanowieniu tej instytucji. W większości krajów Zachodu takie instytucje istnieją. W Stanach i UK jest natomiast nawet gorzej. W US kompetencje Trybunału ma Sąd Najwyższy. Ma je bez żadnego umocowania konstytucyjnego. Amerykańska konstytucja nic nie mówi o prerogatywach do interpretacji ustawy zasadniczej przez Supreme Court – to efekt potrzeby prawnej i zwyczaju, który się rozwinął przez ponad 200 lat istnienia naszego hegemona. Czyli wypowiada się prawem kaduka. Co gorsze, również i wobec naszych regulacji, sędziowie Sądu Najwyższego US pełnią swe funkcje dożywotnio, a nie kadencyjnie. A jak by było mało mianuje ich prezydent nie Kongres, ani Senat.
W UK jest jeszcze gorzej, bo właściwie nie ma ustawy konstytucyjnej. I również sądy rozstrzygają spory z zakresu zgodności praw uchwalanych przez parlament z tymi, które uznaje się za zasadnicze. Jak jest osadzone w tym kraju sądownictwo nie wiem dokładnie, ale tkwi jeszcze w znacznym stopniu w zwyczajach rodem z monarchii.
Jaki z tego wniosek? To instytucja potrzebna w normalnym demokratycznym państwie (i nie chodzi tu o demokrację liberalną, ale każdą w zasadzie, nawet monarchię konstytucyjną). Jej brak odczuła cała Europa, gdy Hitler doszedł do władzy.
Po drugie, nie jest rozwiązaniem wprowadzanie do niej osób o kiepskiej reputacji zarówno politycznej, jak i prawnej po to, by ubezwłasnowolnić tę instytucję. Dzisiaj działa ona wielekroć gorzej od tej w składzie do 2016. Nawet mniej znacznie spraw rozstrzyga. A jest potrzebna z pewnością.